wtorek, 30 czerwca 2009

Taka normalna nienormalność



Przemyślenia:

Kosze na śmieci mają to do siebie, że ich niema tam gdzie być powinny by móc skorzystać i zostawić w nich papierek albo inną puszkę. Ale są za to tam, gdzie nie ma potrzeby by stały stadnie w ilości niepojętej.

Ja pitolę! Idę pieszo!


Normalnie tylko namiot rozbić pomiędzy 5 a 13 a 21...

piątek, 19 czerwca 2009

Wakacje z Królikiem


Wszystko dobrze, gdy jest pogoda (czytaj - każda inna, niż mieliśmy MY). No ale MY mamy zawsze właśnie taką i na urlopie (w kraju) zasadniczo przebywamy na kwaterze. Kwatera po Polsku to zgodnie z nazwą: "Pokoje do wynajęcia" pokój 6m kwadratowych wraz z łazienką. Więc MY mieszkaliśmy sobie właśnie w takim pąkoju, patrząc codziennie na zabawy naszego "dwuipółlatka".
On dostawał szału i wścieku a MY wścieku w szale. No bo ile można chodzić po rozsypanych klockach na 6m kwadratowych?

czwartek, 18 czerwca 2009

Pogoda nad morzem





Ubrani w dwa polary i kurtkę przeciw wiatrową z kapturem dzielnie zaglądaliśmy na plażę w marnej nadziei, że może piasek wyschnął. Ale pozostawał nam tylko do oglądania spektakl na niebie z dość dynamiczną akcją, której kluczowym elementem był opad wiadomo czego. Nie powiem, mnie jako fotografowi gra światła i kolory morza miejscami się nawet podobały. (Na siłę wyciągany plus z sytuacji...)

Łowienie klienta



Poziom naszego handlu nad Bałtykiem w wielu miejscach spada do poziomu depresji na Żuławach. Generalnie jest tak, by jak najwięcej zarobić na każdym kto tutaj zaglądnie na swoje nieszczęście. Zdjęcie zrobione w gofrowni przy okazji zabijania nudy pomiędzy padaniem deszczu a laniem deszczu...

wtorek, 16 czerwca 2009

Pamiątka z wakacji


Gdy moja żona dorwała się do aparatu pomyślałem, że będę w końcu na wspólnych pamiątkowych zdjęciach. W domu przeglądając fotki po całym dniu się okazało co tak zwróciło na plaży uwagę M.

Jedziemy nad Bałtyk


Nasze wakacje w tym roku były krótkie i udane, a jakże. Deszcz padał codziennie, temperatura w porywach dochodziła do 12-15 stopni Celsjusza i mieszkaliśmy na 6m kwadratowych. Dziś pierwsza fotka z podróży, kiedy to z zimna panującego na zewnątrz dzieć załatwiał się w aucie. Scenariusz taki powtarzał się kilkukrotnie, gdy tylko słyszałem głos: "Tata tupę".

poniedziałek, 1 czerwca 2009

JUNIORKI


Juniorki to były kapcie mego dzieciństwa. Nosiło się toto obowiązkowo w podstawówce niby po to, by korygować wady stóp i nie mieć platfusa... Generalnie pamiętam tylko kształt tych buciów i polewam, że juniory żyją! Gdzie?
Na kręgielni! Tam właśnie trzeba się obuć w takie bucie i grać niczemu sobie dalej. Ale po co grać, skoro można polewać z juniorków?